Wegetarianizm

Tworzenie firmy Origin Polska oraz praca i długie pobyty w Centrum Origin Otwock dały mi możliwość poznania wielu fascynujących osób. Pomyślałem, że warto byłoby niektóre z tych osób przybliżyć Państwu – stąd idea opublikowania przeprowadzonych z nimi rozmów.
Nasz cykl rozpoczyna rozmowa z p. Agnieszką Dodacką, dyrektorką działu projektowania Origin i zagorzałą wegetarianką, o czym dowiedzieliśmy się w czasie spożywania wspólnych posiłków pracowniczych.

Wegetarianizm
Wegetarianizm

Dieta wegetariańska

Krzysztof Jacunski: specjaliści od lat debatują na temat diety wegetariańskiej, a konkluzje wciąż nie są jednoznaczne. Entuzjaści chwalą  jej wspaniały wpływ na zdrowie, sceptycy dowodzą, że wegetarianie wcale nie żyją dłużej lub zdrowiej. Temat ten nabiera też nowego wymiaru w dobie Coronawirusa.

Agnieszka Dodacka: Jako wieloletnia wegetarianka nie mam wątpliwości co do tego, że dieta wegetariańska służy zdrowiu. Po odstawieniu mięsa zwierzęcego i ryb zauważyłam, że dużo łatwiej było mi utrzymać prawidłową wagę, nie miewam już wcześniejszych dolegliwości gastrycznych, zyskałam dodatkową energię, której brakowało mi w czasie poprzedniej diety. Obecnie nie wyobrażam sobie powrotu do tradycyjnego sposobu odżywiania, ale początki nie były łatwe.

KJ: Jak zacząć, szczególnie gdy otoczeni jesteśmy osobami niewyobrażającymi sobie życia bez mięsa?

AD: Wychowałam się w domu, gdzie mięso dominowało we wszystkich posiłkach. W wieku 15 lat trafiłam przypadkowo na artykuł opisujący warunki, w jakich żyją zwierzęta, które trafiają do uboju oraz sposób, w jaki zostają uśmiercane. Ten artykuł na kilka lat skutecznie odebrał mi apetyt na mięso. Moją motywacją były przede wszystkim względy ideologiczne. Dopiero po jakimś czasie doceniłam korzyści, jakie dała mi dieta wegańska. Trudno o diametralną zmianę diety z dnia na dzień, niezależnie od tego, czy chcemy się odchudzać, czy też po prostu zmienić nawyki żywieniowe. Jest to raczej proces i niezależnie od motywacji trzeba go zaplanować. Tak też było w moim przypadku, ale nie przyszło to od razu. Organizm początkowo upomina się o znane sobie smaki. Towarzyszy nam poczucie, że rezygnujemy z jakiejś przyjemności i myślimy o tym, jak o pewnego rodzaju wyrzeczeniu. Większość osób ma przekonanie, że trudno jest skomponować urozmaiconą dietę pozbawioną mięsa (nie mówiąc o jajkach i mleku). Dla mnie również dużym wyzwaniem było wymyślenie ciekawych potraw, które zastąpiłyby to, co jadałam na co dzień i co łatwo i szybko byłam w stanie przygotować. Pozwalałam sobie czasem na odstępstwa, aż w końcu wróciłam do tradycyjnego żywienia. Nie byłam z tego zadowolona, ale brakowało mi motywacji. Ponadto wszyscy w moim otoczeniu spożywali mięso, co bardzo utrudniało mi realizację postanowienia o zmianie sposobu odżywiania. Dopiero drugie podejście okazało się skuteczne. Od około 10 lat nie jem mięsa ani ryb pod żadną postacią. Odstawiłam również jajka oraz krowie mleko. Poszczególne produkty eliminowałam sukcesywnie, etapami. Nadal moją główną motywacją pozostaje wrażliwość na cierpienie zwierząt. Ich całe życie, od poczęcia, jest pasmem cierpień. Rzeczywistość przedstawiana w reklamach jest fikcją, która ma uśpić nasze sumienia. Fakty są takie, że ubój zwierząt to piekło, które nie jest warte „przyjemności” jedzenia mięsa. Ci, dla których nie stanowi to istotnego argumentu w dyskusji powinni jednak pamiętać, że to w jakich warunkach żyją i giną zwierzęta nie pozostaje bez wpływu na nasze zdrowie. Uśmiercamy zwierzęta, ale ich mięso zabija nas.

KJ: Poruszyłaś bardzo ważne tematy. W jaki sposób traktujemy zwierzęta oraz jak mięso wyprodukowane w tak barbarzyńskich warunkach wpływa na nasze zdrowie i jak ta produkcja dewastuje nasze środowisko. Niewiele osób zdaje sobie sprawę z katastrofalnego wpływu przemysłowej hodowli zwierząt na środowisko. W 2018r. prestiżowy magazyn Science opublikował obszerny raport z wieloletnich studiów przeprowadzonych przez naukowców J. Poore i T. Nemecek. Obliczyli oni, że 26% całkowitej światowej emisji GHG (gaz cieplarniany) pochodzi z przemysłowej produkcji żywności, z czego 1/3 pochodzi bezpośrednio z przemysłowych farm hodowli zwierząt. Ponad 70% zwierząt przed ubojem cierpi na jakąś chorobę, najczęściej zapalenie płuc. Zwierzęta są karmione przemysłowo i wspomagane dużymi dawkami antybiotyków. Żyją w strasznych warunkach, a ich ubój przeraża okrucieństwem. Do tego dochodzi jeszcze jedna ważna kwestia: zwierzęta wegetujące w tak potwornych warunkach mają znacznie osłabioną odporność. Wielu specjalistów uważa, że przemysłowe farmy zwierząt to „tykające bomby” grożące wybuchem epidemii bakterii i wirusów. A zatem problem stanowią
nie tylko „wet markets” w Chinach – nasze własne fabryki jedzenia są ich ekwiwalentem.

AD: Pojawienie się Coronawirusa zmusza nas do refleksji nad tym, jak doszło do sytuacji, w której się znaleźliśmy, czy i jak można było temu zapobiec a przede wszystkim, co sami możemy zrobić, aby uchronić się przed kolejnymi pandemiami chorób zakaźnych, wywodzących się z wirusów zwierzęcych. W ogromnej mierze jest temu winny przemysłowy chów zwierząt. Zarówno wielogodzinny transport, jak i całe życie hodowlane zwierząt powoduje u nich ogromny stres, co prowadzi do wspomnianego przez Ciebie osłabienia ich układu odpornościowego. W konsekwencji są one bardziej narażone na atakujące je wirusy i bakterie. Jest oczywistym, że chów przemysłowy wyklucza produkcję zdrowego mięsa. Kuchnia wegetariańska i wegańska są odpowiedzią na problem przemysłowej hodowli zwierząt i mimo że jej zwolennicy wciąż pozostają w mniejszości, mam nadzieję, że będą zyskiwały coraz szersze grono sympatyków.

KJ: Odpowiedzią na twoje pytanie „co sami możemy zrobić, aby zapobiec kolejnym pandemiom chorób zakaźnych” jest zmiana naszego stylu życia i nie chodzi tutaj tylko o dietę. W rzeczywistości wymuszenie zmian nie jest aż tak trudne, gdyż głosujemy portfelem, a jest to bardzo silny głos. Jeśli więc zaprzestaniemy kupowania mięsa z przemysłowych hodowli, ryb z farm w Norwegii, produktów higieny nasączonych chemicznymi środkami zapachowymi, zrezygnujemy z fast-food i ograniczymy do minimum używanie plastiku, to wyślemy do producentów trudny do zignorowania sygnał – zmieńcie sposób produkcji albo zbankrutujecie. Mam świadomość, że dla niektórych brzmi to idyllicznie, ale faktycznie działa – widzimy to po coraz większych sekcjach żywności ekologicznej w supermarketach, wymuszonym przez konsumentów wycofywaniu z produkcji szkodliwych produktów, zmianie sposobu pakowania itd. Mam świadomość, że produkty ekologiczne są droższe, ale jeśli zauważymy, że nasza zbyt duża konsumpcja spowodowała epidemię otyłości, to mamy odpowiedź na problem budżetu domowego. Na koniec zapytam o to, co zapewne nurtuje nas wszystkich, rozważających pójście „twoją drogą”. Dla wielu z nas niewyobrażalnym jest zrezygnowanie z tej wielkiej palety smakowej, do jakiej przywykliśmy od dziecka. Mamy ulubione potrawy świąteczne, takie jak karp na Boże Narodzenie czy indyk na Święto Dziękczynienia w Ameryce Północnej.

AD: Smak mięsa z powodzeniem można zastąpić, ponieważ tworzą go głównie przyprawy. Obecnie, kiedy wegetarianizm jest coraz bardziej popularny, można znaleźć mnóstwo przepisów na gotowe dania, które świetnie smakują i można je szybko przygotować. Trudno jest być wegetarianinem pośród mięsożerców, ale wegetarian i wegan wciąż przybywa, powstają typowo wegańskie restauracje, a supermarkety zaczynają dostrzegać rosnący popyt na produkty wegańskie, więc zaopatrzenie się w odpowiednie składniki nie jest już tak trudne, jak kiedyś. Zachęcam do spróbowania diety wegańskiej tytułem próby. Można dużo mówić o korzyściach, jakie ona daje, ale nic nie będzie tak przekonujące, jak odczucie ich na własnym organizmie oraz świadomość, że pomogliśmy środowisku i milionom zwierząt.

Magazyn NEW LIFE nr 2 (maj 2020) str. 24

Autorzy:
      Agnieszka Dodacka

      Kristof (Krzysztof) Jacunski